20 czerwca 2019 roku w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej spotkała nas, mieszkańców Lutola Suchego, ogromna tragedia. W ogniu stanął nasz kościół. O ogromie strat informowały lokalne i ogólnopolskie media.
Strata jest tym boleśniejsza, że świątynia nie służyła nam jedynie jako miejsce kultu. Wokół niej skupiało się życie społeczne mieszkańców wsi.
Jesteśmy potomkami repatriantów ze Wschodu. Nasi przodkowie, opuszczając swoje domy, zostawiali w nich cały swój dobytek. Pełni trwogi, z bagażem traumatycznych przeżyć jechali na nieznane im ziemie. Trzymała ich przy życiu wiara w Opatrzność Bożą. Gdy przybyli do poniemieckiej wsi, ku wielkiej radości zobaczyli protestancki kościół. W ciągu kilku tygodni zaadaptowali go do potrzeb społeczności rzymskokatolickiej. Na początku sierpnia 1945 r. poświęcono świątynię i odprawiono w niej pierwszą mszę św. Przez wszystkie powojenne lata świątynia była dla nich symbolem wiary, jedności, stanowiła o ich tożsamości narodowej. Dbali o nią jak o własny dom. Przygotowali ołtarz główny i dwa ołtarze boczne, ogrodzili płotem, wykonali betonowy chodnik.
W późniejszym czasie własnym kosztem i staraniem oraz przy pomocy życzliwych osób odremontowano wieżę kościelną, odnowiono instalację elektryczną, pomalowano wnętrze świątyni oraz odnowiono naczynia liturgiczne.
W 2005 roku położono na dach nową dachówkę. W latach 2010-2012 miała miejsce renowacja i wymiana witraży okiennych. Wymieniono także boczne drzwi . W zeszłym roku, kontynuując dzieło rozpoczęte przez naszych rodziców, odnowiliśmy organy. Planowaliśmy w niedalekiej przyszłości wykonać osuszanie ścian i pomalować wnętrze świątyni. Kultywując tradycje lokalne, organizowaliśmy coroczne koncerty kolęd, festyny odpustowe, kiermasze okolicznościowe.
Ogień w ciągu kilkudziesięciu minut zniszczył nasz dorobek. Kościół, który był naszą dumą, zamienił się w zgliszcza. Jest to dla nas niewyobrażalna strata. Teraz my, podobnie jak niegdyś nasi dziadkowie straciliśmy miejsce, które nas łączyło. Musimy tak jak oni zaczynać wszystko od nowa. Stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć kosztów odbudowy świątyni, a winni jesteśmy to naszym przeszłym i przyszłym pokoleniom.
Wierzymy jednak, że jak kiedyś Bóg postawił na repatriacyjnej drodze naszych przodków ten piękny kościół i sprawił, że dbali o niego przez dziesiątki lat, tak teraz opatrzność Boża postawi na naszej drodze ludzi o dobrych sercach, chcących pomóc nam w odbudowie świątyni. Prosimy o modlitwę, zawierzając nasz problem Bogu i Matce Przenajświętszej.
Mieszkańcy Lutola Suchego